Kilkaset osób pikietowało w czwartek pod siedzibą ArcelorMittal Poland w Dąbrowie Górniczej. Domagający się podwyżek hutnicy budynek dyrekcji obrzucili jajkami i papierem toaletowym. Przedstawiciele koncernu uznali pikietę za nielegalną, ale deklarują gotowość do kontynuowania rozmów.
W wydanym rano oświadczeniu przedstawiciele ArcelorMittal Poland napisali, że ze względów bezpieczeństwa nikt nie wyjdzie do protestujących. Przypomnieli, że w 2014 roku w okna budynku dyrekcji rzucano metalowymi przedmiotami, wybijając szyby. W czwartek w stronę siedziby dyrekcji poleciały jajka i papier, zaś petardy wrzucano do ustawionych przed budynkiem beczek.
'Podwyżki dostaje niewielu, najczęściej ludzie z HR-u. A co z nami?', 'Mittalu Mittalu zostaw nam trochę szmalu' - to tylko niektóre hasła z tabliczek, które protestujący przynieśli ze sobą.
Związkowcy chcą wzrostu miesięcznego funduszu wynagrodzeń w koncernie o 300 zł brutto na każdego pracownika oraz uzgodnienia z nimi zasad podziału tej kwoty. Wśród postulatów jest również wypłata 2500 zł nagrody za 2016 rok dla każdego pracownika. Chcą także podwyższenia składki na Pracowniczy Program Emerytalny do poziomu 4,5 proc. miesięcznych wynagrodzeń pracowników.
Protestujący podali, że pracodawca oferuje podwyżki w wysokości średnio 100 zł na pracownika i 1000 zł nagrody rocznej.
Przedstawiciele koncernu, w skład którego wchodzą huty w Krakowie, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Świętochłowicach i Chorzowie oraz Zakłady Koksownicze Zdzieszowice, deklarują, że rozmowy o płacach chcą zakończyć 'w najkrótszym możliwym terminie' [związkowcy podkreślają, że pracodawca gra na zwłokę, a negocjacje powinny się zakończyć jeszcze w 2016 roku].
- Mamy nadzieję, że część organizacji związkowych, która namawiała pracowników do wzięcia udziału w dzisiejszej pikiecie, zachowa się odpowiedzialnie i powróci do stołu negocjacyjnego - powiedziała Sylwia Winiarek, rzeczniczka ArcelorMittal Poland. Kolejne rozmowy planowane były na 10 marca.
W swoim stanowisku przedstawiciele ArcelorMittal Poland podkreślają, że chcą różnicować tegoroczne podwyżki. Przede wszystkim chodzi o wzrost płac pracowników z młodszych stażem, których wynagrodzenie nie uwzględnia np. Karty Hutnika [po 5 latach pracy pracownikowi przysługuje 5 proc. płacy zasadniczej i rośnie o 1 proc. rocznie aż do 26 proc.]. Związki nie zgadzają się jednak na proponowany podział środków na wzrost płac: 60 proc. na wzrost płac każdego pracownika i 40 proc. na indywidualne zmiany.
Wszystkie komentarze