Fot. Dawid Chalimoniuk/Agencja Wyborcza.pl
Ma 6 m wysokości, 14,5 m długości i pieszczotliwie nazywana jest Zuzą. 10 lat temu pod Wydziałem Nauk o Ziemi w Sosnowcu stanęła rekonstrukcja tyranozaura, którego szkielet w 1990 roku odkryła w Południowej Dakocie Sue Hendrickson.
Pierwowzór sosnowieckiego tyranozaura stoi w Muzeum Historii Naturalnej w Chicago i na cześć swej odkrywczyni ma na imię Sue. Nic więc dziwnego, że i w polskiej wersji Zuza dość szybko się przyjęła.
- Imiona żeńskie zwykło się nadawać najgroźniejszym zjawiskom na ziemi. Nie wiem, z czego to wynika. Może ten, co to wymyślił, miał jakiś konflikt z teściową? - śmiał się podczas jednego z wykładów dla dzieci paleontolog dr Andrzej Boczarowski, który dziesięć lat temu zadbał o graficzną oprawę sosnowieckiego tyranozaura. W tym przypadku zgodność z naturą została jednak zachowana, bo Sue Hendrikson odkryła w Dakocie szkielet samicy.
Dziesięć lat temu Zuza przyjechała do Sosnowca z Ostrowca Świętokrzyskiego. To był prezent dla Wydziału Nauk o Ziemi od stowarzyszenia Delta, właściciela JuraParku w Bałtowie. - W jednym kawałku nie dałoby się jej przewieźć. I tak się nagimnastykowaliśmy, żeby załadować ją TIR-a - mówił podczas spawania konstrukcji Michał Pytlik, jeden z rzeźbiarzy pracujących przy wykonaniu modelu.
Do podniesienia ważącej ponad tonę Zuzy potrzebny był dźwig, a konstruktorzy wreszcie mogli wreszcie dobrze jej się przyjrzeć, bo w hali, w której ją przygotowywano, łbem dotykała sufitu, a ogon spoczywał już w sąsiednim pomieszczeniu.
Stojąc przez dziesięć lat przy ul. Będzińskiej Zuza szybko stała się jednym z symboli Sosnowca, co potwierdziła zeszłoroczna kampania przygotowana z okazji 115 urodzin Sosnowca. Jedną z jej bohaterek - obok Kulturalnego Janka, Rozrywkowej Poli i Sportowego Włodka - stałą się właśnie Wesoła Zuzia, która ma zachęcać dzieci do kreatywnej zabawy, pobudzać ich ciekawość i chęć odkrywania świata.
Wszystkie komentarze