Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
1 z 26
Po 81 latach przerwy Hakoach Będzin ponownie zagrał z Sarmacją Będzin. To jednak nie piłka była w niedzielę najważniejsza.
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszyscy podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
2 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
3 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
4 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
5 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
6 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
7 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
8 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
9 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
10 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
11 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
12 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszyscy podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
13 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
14 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
15 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
16 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
17 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
18 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
19 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
20 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
21 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
22 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
23 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
24 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
25 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Fot. Kamila Kotusz / Agencja Wyborcza.pl
26 z 26
Pomysł organizacji 'meczu pamięci' zrodził się w głowie Adama Szydłowskiego, regionalisty, społecznika i pasjonata kultury żydowskiej. - Myślałem o organizacji takiego spotkania od wielu lat. Było warto - mówił Szydłowski, członek zarządu będzińskiego starostwa.
Spotkanie zgromadziło na trybunach wielu gości, którzy przyjechali z tej okazji do Będzina ze Stanów Zjednoczonych, czy Izraela. - Ten mecz to dla nas symbol. Wielka lekcja na temat przeszłości - usłyszeliśmy na stadionie.
Spotkanie było rewanżem za mecz z 11 listopada 1938 roku, który zakończył się wynikiem 2:2.
Data rewanżu nie była przypadkowa. 80 lat temu - w nocy z 8 na 9 września - hitlerowcy spalili synagogę, wraz z modlącymi się w niej Żydami. Pożar trwał 20 godzin, a żołnierze Wermachtu i SS uniemożliwili jego gaszenie. Ofiar byłoby więcej, ale kilkunastu uciekających przed Niemcami Żydów uratował ksiądz Wincenty Mieczysław Zawadzki, który otwarł przed nimi bramy ogrodu kościelnego na Górze Zamkowej oraz dał im schronienie.
W rewanżu było 5:2 dla Sarmacji, ale wszystko podkreślali, że wynik nie miał żadnego znaczenia.
Wszystkie komentarze