Minizoo w Sosnowcu straciło trzy kangury. Zwierzęta szczuto psami, straszono wybuchami fajerwerków. - Jeśli miasto nie potrafi należycie zabezpieczyć życia i spokoju zwierząt, powinno je oddać do placówek, w których będą je miały zapewnione - apeluje Anna Plaszczyk z fundacji Viva.
Położone w parku im. Jacka Kuronia sosnowieckie minizoo w Kazimierzu Górniczym to otwarta przestrzeń, do której każdy może wejść o dowolnej porze dnia i nocy. To część otwartej parkowej przestrzeni, w której jedynie zbudowano wybiegi i pomieszczenia dla zwierząt. W minizoo można zobaczyć m.in. kozy, daniele, sarny, emu, ptactwo, kury i kangury. – Miejsce powstało pół wieku temu dzięki staraniom górników z kopalni Kazimierz-Juliusz, którzy budowali je w czynie społecznym. Przez tyle lat, aż do teraz, w minizoo nic niepokojącego się nie działo. Choć to otwarta przestrzeń, na miejscu są obecni pracownicy Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych. Na miejscu jest budynek administracyjny, pracownicy stale opiekują się zwierzętami i pilnują terenu. Niestety, znalazły się osoby nieodpowiedzialne, które swoim zachowaniem doprowadziły do śmierci kangurów – przyznaje Rafał Łysy, rzecznik urzędu miejskiego.
Wszystkie komentarze