Ledwie skończyła się potężna awaria ciepła w budynku szkoły podstawowej nr 27 w Sosnowcu, a już trzeba było naprawiać kolejną.
W grudniu minionego roku przestały grzać kaloryfery w budynku szkoły podstawowej nr 27 w Sosnowcu. Okazało się, że awaria jest tak poważna, że trzeba było zawiesić zajęcia dla uczniów, lekcje musiały odbywać się w trybie zdalnym.
Ewa Solipiwko, dyrektorka placówki w rozmowie z nami przyznała, że nie była to pierwsza tego typu awaria. - Do przerwy w dostarczaniu ciepła doszło też w marcu. Jesteśmy podpięci do miejskiej sieci grzewczej. Awarię zgłosiłam w Tauron Ciepło, którego pracownicy po dwóch dniach zlokalizowali wyciek wody z rur. Po naprawie przedstawili mi zdjęcia, filmiki z tego jak wygląda nasza instalacji. Nie trzeba być fachowcem, by widzieć, że rury są potwornie skorodowane. Panowie z Tauronu przekazali mi zresztą, że to tymczasowa naprawa, bo rury są tak zniszczone, że to tylko kwestia czasu, gdy problem wróci. Napisałam wówczas w tej sprawie do Urzędu Miasta. Kolejne pismo ponowiłam w wakacje, przed sezonem grzewczym. Informowałam, że obawiamy się poważnej awarii. Czas niestety pokazał, że mieliśmy rację — martwiła się dyrektorka.
Wszystkie komentarze